Land of The Free

Międzynarodowe określenie „Thai” (ไทย) znaczy po tajsku wolny. Tajowie szczycą się tym, że ich kraju nigdy nie podbiło żadne inne państwo, a wpływy mocarstw czasów kolonialnych nie odcisnęły silnego piętna na Syjamie (tak zwano Tajlandię do roku 1949). Gdzieś jednak, od  dżungli Chiang Mai, po krystaliczne wybrzeża Krabi, dokonuje się cichy podbój. Pomimo że Tajowie mówią o sobie "wolni ludzie", to nie zdają sobie sprawy o okupacji, która trwa dookoła. To okupacja najgorsza, bo nie niosąca znamion przemocy. Okupacja białego turysty.

Mimo, że kraj ten wydaje się być najbezpieczniejszym i najbardziej rozwiniętych turystycznie krajem azjatyckim, to różnice społeczne wciąż są tu silnie odczuwalne. To kraj ludzi takich jak Sam, przewodnik z dżungli z Khao Sok, który opowiada historię swojego życia: "Miałem mały bar na wybrzeżu, dużo turystów przychodziło. Niestety piłem dużo. Za dużo. I brałem. To tu nielegalne. Brałem dużo. Paliłem skręty, używałem jak mogłem. A w domu kobieta i syn. I ona raz mówi, że odejdzie z chłopakiem, bo jestem złym ojcem." - wkuwa wzrok w majaczące między mgłą, a dżunglą szczyty nad zalewem Ratchapraha - "To postanowiłem, że zmienię to. Wyjechaliśmy do dżungli, zacząłem  oprowadzać wycieczki. Nie piję i biorę od 9 lat. Mam najlepszą żonę na świecie." To kraj ludzi przyjaznych i prostych.

To również kraj, gdzie pomimo okupacji turystów, wciąż można znaleźć dzikość i prawdziwość. A tam można zatracić się bez pamięci.